poniedziałek, 8 października 2012

24 godziny na Dominikanie


Pisząc pierwszy post w swoim blogu zastanawiam się czy nie powinnam zmienić nazwy na: Wpadki i inne wypadki podczas podróżowania... Chyba byłoby to bardziej adekwatne do tego co wyczyniam:) po dzisiejszym dniu aż sama jestem w szoku i na początku pomyślałam że nie powiem nikomu że zaś coś narobiłam i zaś źle poleciałam ale po prostu się nie da... ale od początku i ze szczegółami!

Wyjazd do Limy zaczął się bez większych przygód, przyleciałam z Warszawy do Frankfurtu na swoją pierwszą przesiadkę. I tu się zaczęło... we Frankfurcie powiedzieli mi że muszę przebukować bilet i zamiast Costa Rica i Panama będzie Dominikana – Punta Cana. Bardzo miła obsługa tam była, pomogli mi świetnie we wszystkim i nawet bagaż nadali od razu do Limy. Linie lotnicze Condor z tego co wyczytałam na forach internetowych nie mają zbyt dobrej opinii i już wiem dlaczego;/ Lot był ok ale strasznie męczący, ponad 9godzin, obejrzałam dwa filmy, próbowałam spać, czytać a potem skupiłam się na myśleniu czy zdarzę się przesiąść do Limy bo teoretycznie miałam 90min czasu ale mieliśmy 30 minutowe opóźnienie (Frankfurt to faktycznie ogromne lotnisko samego kołowania tam jest chyba poł godziny) potem kołowanie w Punta Cana i po rozmowach ze stewardesami wybiegłam z samolotu jako pierwsza (pierwsze uderzenie gorąca! W końcu to Karaiby!). Na płycie lotniska zajął się mną miły chłopak z obsługi Condor i przeprowadził mnie przez wszystkie kontrole i całe lotnisko żebym zdążyła na samolot do Limy. Zaprowadził mnie do biura linii lotniczych i tam powiedzieli mi, że nie wpuszczą mnie już do samolotu bo się spóźniłam (było jakieś 20min do odlotu). Miła dziewczyna wytłumaczyła mi, że następny samolot jest następnego dnia o tej samej porze i że linie lotnicze pokryją jego koszty bo to nie moja wina że było opóźnienie. Nie potrafili mi wytłumaczyć czemu nie mogę polecieć teraz skoro samolot ciągle tam stoi! (z góry powiedzieli że jeśli się uda to na pewno bez bagażu bo nie zdążą go przełoży). No ale nie... samolot do Limy odleciał beze mnie. Miło był w tym ich małym biurze więc siedziałam zrezygnowana, pytając czy mogę spać na lotnisku (no niby mogę ale niby nie) i czy daleko na plażę (powiedzieli że daleko) bo co tu będę robić cały następny dzień. Przychodziło coraz więcej chłopaków pracujących przy odprawach i na płycie lotniska. Niektórzy po coś a niektórzy bo słyszeli że jakaś europejka się zagubiła i przyszli pooglądać:) Śmiesznie było bo niby rozmawiali po angielsku ale w większości to patrzyli na mnie i komentowali po hiszpańsku. Na początku powiedzieli że powinnam iść do hotelu, że tu w okolicy lotniska są drogie a w mieście tańsze ale taxi jest droga więc na jedno wyjdzie. Ale po pół godzinie rozmowy stwierdzili że idą wieczorem na piwo i czy nie chcę iść z nimi i że wszyscy mieszkają w mieści i pojadą busem i mogłabym się z nimi zabrać, znajdą mi tani hotel, pójdziemy na piwo a rano wrócę z nimi na lotnisko. Szybko się zawiera przyjaźnie na Dominikanie :) aaa zapomniałam najlepszego! Mój bagaż jest ciągle we Frankfurcie... nie wiem jakim cudem :) genialnie! Mieli jakieś problemy z wagą samolotu i nie włożyli dwóch kontenerów z bagażami (jakieś 70 bagaży) do samolotu w tym mojej... genialnie! Powiedzieli że przyleci jutro i MOŻE uda się go przełożyć do mojego samolotu do Limy.

Tak więc poczekałam aż skończą pracę jakoś do 22.00 i wesołą gromadką pojechaliśmy do miasta (godzina drogi). Posadzili mnie z przodu żebym sobie mogła pooglądać okolice. Ja w busie z jedną dominikanką i 9 dominikaninami. Okolica była niesamowita! Jak w filmach... pełno skuterów, otwartych pubów, głośnej muzyki, tańczących na ulicach ludzi. Miałam niesamowitą okazję zobaczyć prawdziwą (nie turystyczną) Dominikanę! Zawieźli mnie do hotelu, zakwaterowali i powiedzieli że mam pół godziny i wychodzimy. Wow... to było nie do opisania. Czułam się bardzo bezpiecznie z eskortą chłopaków mimo że byłam jedyną białą osobą w pubie na powietrzu, gdzie wszyscy głośno śpiewali, tańczyli bachatę i merengue i popijali piwo lub whiskey. (Jak mama to czyta to mam nadzieję że docenia to że w międzyczasie napisałam sms-a że wylądowałam w Limie bo chyba zaoszczędziłam jej kilka siwych włosów:)

Miałam prywatne lekcje bachaty! Poznałam kilka śmiesznych zasad panujących w mieście: po godzinie 24 nie trzeba się zatrzymywać na czerwonym świetle, wystarczy sprawdzić czy nic nie jedzie... piję i jadę? No jasne! Normalne! (wyśmiali mnie jak im powiedziałam ile można wypić w Polsce), ruch jest prawostronny ale jeśli po drugiej stronie jest więcej miejsca to możesz jechać lewą stroną, szczególnie na skuterze... a co tam! Piwo w butelkach sprzedawane jest w papierowej torebce ale dziwnie na mnie spojrzeli jak zapytałam czy to przez policję... (po prostu jest bardzo zimne i się z niego leje:) Mimo że byłam mega zmęczona, chłonęłam całą tą atmosferę i nie mogłam się napatrzeć bo nigdy nie widziałam tyle obcisłych ciuchów w jednym miejscu, tylu ocierających się o sobie ludzi i tak tańczących i bawiących się ludzi. Ale że na następny dzień trzeba było wstawać o 8 to koło 3 (chyba:p ) odprowadzili mnie do hotelu.

Pewnie powinnam już kończyć moje wypracowanie ale lot jeszcze długi (pisząc to siedzę w samolocie do Limy ale widząc te pioruny trzaskające za oknem nie jestem pewna czy tam dziś dolecę).
Dominikana dzień drugi. Nowi znajomi przyjechali po mnie o 9 i na śniadanie dostałam talerz owoców (arbuz, papaja, melon, banan, ananas – nigdy nie jadłam tak dobrych owoców). Myślałam że nudno będzie bo wokół lotniska za bardzo nic nie ma, kasy za bardzo wydawać nie chciałam a po hiszpańsku nie mówię więc nie miałam dużego wyboru. Ale jeden z chłopaków jako że pracuje tylko jako kierowca nie miał nic do roboty więc czemu by nie miał ponudzić się ze mną. A nuda różne ma oblicza... szczególnie jak się ma wszędzie znajomych. A najlepszy przyjaciel mojego towarzysza podróży ma hotel niedaleko... 5 gwiazdkowy... all inclusive... z prywatną plażą więc czemu nie ponudzić się tam...? Drinki przynoszą co 15min żeby były ciągle zimne (w ten sposób nie da się policzyć ile pinacolady wypiłam...), plaża, leżaki, otwarty bar i restauracja, basen, spa, park linowy... Nieśmiało zapytałam czy mam coś zapłacić ale nie... po prostu bawcie się dobrze, macie zakwaterowanie na cały dzień. Miałam łzy w oczach jak zobaczyłam plażę... myślałam że takie plaże istnieją tylko na obrazkach w biurach podróży... Przyszło jeszcze jakiś dwóch znajomych i tak zleciał cały dzień na piciu pinacolady, jedzeniu owoców i trzy razy się zastanowiłam czy chcę dziś zdążyć na samolot do Limy :(

Na lotnisku już miałam takie znajomości że odprawę zrobiono za mnie (bez kolejek!) wybierając mi najlepsze miejsce w samolocie (jak tu dużo miejsca:D) a przechodząc przez odprawę do samolotu i mijając chłopców na płycie lotniska musiałam się ze wszystkimi pożegnać... niesamowite że byłam tam tylko 24godziny...

aaaa no tak: bagaż! Dalej we Frankfurcie... bo dziś Condor miał pierwszy lot w niedziele z Frankfurtu do Punta Cana (na moje pytanie: NO I CO? Nie byli w stanie odpowiedzieć.) Ma przylecieć jutro do Limy (może...)

                                                                     Moje śniadanie :)
                                                                             Pesos

                                                                            Paella
                                                                      Pinacolada!!

                                                                         Mój hotel
                                                                     Święta czas zacząć

                                                      Taki se zwykły hotelik ;)
                                                 Najbardziej przyjazne biuro w Dominikanie!
                                                        Deser (uwielbiam papaje!)

                                                     Ten widok.... 

1 komentarz:

  1. na początek wielkie WOW! i serio byłam w szoku jak się dowiedziała, że Ty NAPRAWDĘ tam jesteś ;)
    nieźle się Twoja przygoda zaczęła, gratuluję pomysłu i odwagi! no i oczywiście zazdroszczę :D

    OdpowiedzUsuń