Po szybkim śniadaniu w knajpce przy drodze przed 10 byliśmy już w kamizelkach na łódce która miała nas zawieźć na wyspy. Ludzi było tam masę! A było wcześnie. Podobno popołudniu to już w ogóle jest tragedia. Ale płyniemy... Wow! Porozbierani w krótkich spodenkach i w koszulkach tak nam wywiało że szok! Łódka pędziła chyba 200 na godzinę, ocean jest zimny jak cholera więc było niesamowicie zimno. Ale dopłynęliśmy żeby zobaczyć wyspy na które nie można wejść bo jest to rezerwat przyrody i żyje tam setki fok, różnych gatunków ptaków, lwy morskie, pingwiny i inne różne zwierzątka. Wyglądało to przepiękne! Te setki ptaków latających cały czas nad naszymi głowami (pani przewodnik ostrzegała przed niespodziankami na głowie) i te wrzeszczące foki robiły niesamowite wrażenie. Po drodze jeszcze widać dziwny znak na piasku prawdopodobnie pozostawiony tam przez inków lub piratów. Wycieczka trwała w sumie ponad godzinę i niestety z powrotem też nam dowiało jak cholera.
Bez chwili przerwy po pierwszej wycieczce wsadzili nas do busa na drugą wycieczkę. Jechaliśmy na pustynię zobaczyć inna część rezerwatu. Wow!! Było tam przepiękne!! Jak do tej pory uważam że jest to najpiękniejsze miejsce jakie widziałam w Peru. Piękne plaże, klify, błękitna woda. Pięknie!! Jeździliśmy od miejsca do miejsca, na różne plaże. Na końcu zatrzymaliśmy się na lunch żeby zjeść pyszne owoce morza. Nie było strasznie drogo więc można było spróbować czegoś nowego. Wykończeni po prawie 4 godzinach wróciliśmy do Paracas. Po krótkich zakupach postanowiliśmy nie zostawać w Paracas na noc. Wydaliśmy już prawie wszystko co było w naszym limicie i też zobaczyliśmy wszystko co było zaplanowane więc wróciliśmy taksówką do Pisco skąd mogliśmy wsiąść autobus do Limy. Zaszokowała nas kolejka do autobusu i cena... Wyższa niż wczoraj nam powiedzieli. Ale tu cena zmienia się w zależności od długości kolejki.... Chyba to był dobry pomysł żeby wracać w sobotę bo w niedzielę na pewno było jeszcze więcej ludzi i jeszcze wyższe ceny.
Podsumowując wycieczka bardzo nam sie udało mimo zmian które nastąpiły. Odpoczynek w niedzielę dobrze nam zrobił a teraz jestem przeziębiona prawdopodobnie przez te wiatry na łódce, wiecznie pootwierane okna i przeciągi... I kupiłam sobie cytryny bo mama zawsze mówiła żeby pic herbatę z cytryną i miodem. Genialnie... Cytryna jest słodka... Ech! Peru, Peru...
W drodze z Pisco do Paracas
Miasto zniszczone przez trzęsienie ziemi w 2007
Czekając na łódkę
Nasza łódka
Płyniemy!
The famous sign!
Pingwiny
Foka płynie
W rezerwacie Paracas
Dookoła pustynia
Wesoła wycieczka :)
Czerwona plaża
Owoce morza! Pyyycha!
Pingwiny!
To chyba czapla
Gdzie jest Asia? :)
Prezent dla rodziców do salonu